Warto zobaczyć :)

3 sty 2016

Rozdział 3 ,,Gorąca lekcja"

 - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że ją znalazłaś oszczędziłabyś mi szukania - oparł się o oparcie ławki.
Wpatruję się w niego, palcami przeczesuję grzywkę.
 - Chciałam je poobserwować i przyznam, że było to ciekawe doświadczenie. Chociaż mama o której mi mówiłeś nie jest podobna do obecnej, wręcz można zobaczyć uderzające różnice - stwierdzam..
Valentine przekręca głowę na bok i wpatruje się w dal.
 - Jutro ściągnę ją tu do nas - szepnął.
 - A co z Clary, ona jest zielona w naszych sprawach, właściwie to nawet nie wie, że istnieją nocni łowcy - oznajmiam.
 - Nie powiedziała jej ? - zdziwił się.
 - Nie, prowadza ją do Magnus'a żeby czyścił jej pamięć. To dość okrutne, odbiera jej to kim jest - mówię.
 - To właśnie skłoniło mnie by nie pozwolić by cię wychowywała. Pomyśleć, że ten talent mógł się zmarnować - zaśmiał się.
Przewracam oczami.
W końcu po kimś go mam prawda ? - uśmiecham się.
 - Nie zaprzeczę - patrzy na mnie z czułością.
Kładę głowę na jego ramieniu. Od zawsze byłam blisko z ojcem, nie wyobrażam sobie życia bez niego. Podobnie z Jonathanem który teraz pewnie wypełnia jakiś przykaz ojca.
Wiem, że to co zrobiła Jocelin uderzyło w psychikę mojego taty. Mam nadzieje, że kiedyś zapomni o tym. To musiało go boleć. Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym.
Dziwi mnie to jak szybko matka zdecydowała się zostawić ojca, to ciągle wydaje mi się dziwne.
To jak niepasujące kawałki układanki, jedno nie pasuje do drugiego. Ludzie nie zmieniają się tak nagle. To nie realne i dobrze o tym wiem. Tylko, że nie wiem co mogło się w tedy stać.
Nie znam dokładnej daty więc nie pomoże mi zdolność mojego brata.  Ile razy o tym myślę, tyle razy dochodzę do jednego wniosku, to nie możliwe.
 - Chodźmy do domu robi się zimno - przerywa ciszę ojciec.
 - Dobrze - zgadzam się i wstaję.
 - Pokażesz mi coś więcej z twojej mocy ? - pyta.
 - Mam ci zabrać wzrok, czy coś w tym rodzaju ? - przekręcam pytająco głowę.
 - Obejdę się, jeśli chcesz jechać do świata przyziemnych możesz tam jechać, ale warunek jest jeden.
Jutro ściągniesz mi Clary - oznajmił.
 - A otworzysz bramę ? - pytam.
 - Tak jasne, tylko daj znak - uśmiecha się.
 - Będę potrzebowała tak z dwóch tragarzy do jej nieprzytomnego ciała - mówię.
 - Da się załatwić - uśmiecha się.
Rozdzielamy się przy schodach.
Kieruję się do mojego pokoju, wiem co muszę zrobić. Prysznic, ubrać się w strój do ćwiczeń i oczywiście iść na sale. Cóż forma, formą ale muszę ją utrzymać. Liczę na to, że da mi to szanse odciągnięcia myśli od jutra. Nie chce robić własnej siostrze czegoś takiego, ale nie mam serca odmówić ojcu. Faktycznie mam za dobre serce, ale mi to nie przeszkadza bo potrafię być oschła i nieczuła ( lata praktyki).
Wchodzę pod prysznic, gorąca woda omywa mnie z każdej możliwej strony. Unikam moczenia włosów. Po skończonym prysznicu wkładam strój i idę prosto do sali treningowej.
        ***                        ***                 ***              ***                ***                ***        ***
Zrobiło się już ciemno Alec nie chciał dzisiaj wracać do domu. Doskonale wiedział, że jego przyjaciółka trenuje więc postanowił iść do niej pogadać. Potrzebował tego. Więc poszedł w kierunku sali treningowej. Powoli brnął przez las omijając krzaki jałowca. Unikał jego kłujących igieł. Kiedy udało mu się już wyjść z lasu, w oddali było widać posiadłość Morgernstern'ów, była ogromna. Prowadziła do niej ścieżka. Chłopak powili wszedł na nią i szedł.
Po cichy wszedł do hali treningowej. Martina właśnie wyżywała się na worku treningowym.

        ***                    ***                ***                   ***                    ***               ***
 - Co ci zawinił worek ? - pyta Alec przerywając panującą w hali ciszę.
Odwracam się w jego stronę i przyglądam mu się.
 - On nic - szepcze.
Z oczu chłopaka wiem, że wyczuł moje emocje. Wie już na pewno, że coś jest nie tak jak powinno.
 - Co jest ? - pyta podchodząc bliżej.
 - Jutro zobaczę matkę - odpowiadam mu.
 - Boisz się ? - wpatruję się we mnie z uwagą.
Kiwam twierdząco głową.
 - Pokłóciłem się z ojcem - zaczyna nowy temat brunet.
 - O co ? - pytam.
 - Znowu gadał o tobie, cholerny potwór. Odkąd nie mam matki stał się totalnym idiotom. Aż się moc we mnie gotuje - stwierdza.
 - Totalnym - pytam lekko rozbawiona.
Alec uśmiecha się miło na widok mojej radości.
 - Totalnym - potwierdza.
Patrzę na niego uważnie.
 - Dalej nie panujesz nad ogniem ? - pytam.
 - Dalej - oznajmia.
 - Nauczyć Cię - proponuje zaskakując samą siebie.
 - Jeśli coś podpale - wertuje mnie wzrokiem.
 - Moją mocą odbiorę Ci władze w rękach, a po za tym ojciec jest uczulony na ogień, wiec mamy wszystko tu ognioodporne - uśmiecham się.
 - Dobrze spróbuje - zgadza się brunet.
Prostuję się i wyciągam ręce w geście pod tytułem ja czaruję. Na moich dłoniach ukazuję się czerwony świecący dymek, oczy robią się czerwone.
 - Odpręż się i rób to co ja - mówię.
Alec bez komentarza wykonuje moje polecenia. Na jego dłoniach pokazuje się mały płomyk.
Podnoszę i opuszczam ręce.  Chłopak powtarza moje ruchy.
 - Czego to mnie nauczy ? - pyta lekko znużony.
 - Kontroli nad tym twoim żywiołem - odpowiadam niewzruszona.
Robimy tak jakieś pół godziny.
 - Idziemy na dwór za hale - mówię i idę po wielką kukłę.
 - Wiec przechodzimy do konkretów ? - pyta.
 - Tak, a teraz choć będziesz ją niósł - uśmiecham się.
 - Mam być twoim tragarzem ? - warczy.
 - Jestem kobietą, a ty dżentelmenem - poprawiam włosy i idę do drzwi.
Alec wychodzi za mną z kukłą.
 - Postaw ją pośrodku ściany - mruczę.
 - Jasne - wykonuje polecenie.
Gestem ręki pokazuję by podszedł do mnie.
Patrz i się ucz. Na moich dłoniach pojawia się czerwony błyszczący dymek. Jednym zgrabnym ruchem wyrzucam kulę i trafiam w głowę manekina.
 - W moim wypadku na 20 minut pozbawiam ofiarę zmysłów, a w twoim podpala, powtórz to co widziałeś, tylko nie spal niczego - stwierdzam.
Alec zaczyna swoje nieudane próby, trafia w ścianę.
  - Dlaczego to nie wychodzi - warczy .
 - Mi też nie wychodziło to nie jest takie proste jak się wydaje - oznajmiam.
Po godzinie ćwiczeń w końcu udaje się mu trafić w tułowie manekina.
 - Brawo w końcu - ziewam.
 -  Tobie ile zajęło trafienie ? - pyta.
 - Piętnaście minut - uśmiecham się.
 - Jak ?! - dziwi się.
 - Nie myślałam o niczym po za tym manekinem i mną - oznajmiam.
Chłopak wzdycha.
 - Chodźmy do domu, ale zanieś manekina - mówię.
 - Dobra - zgadza się Alec.
    ***                       ***                ***                        ***                  ***              ***
Clary budzi się rano, w domu pachnie naleśnikami. Jednak coś jest nie tak, ma ręce brudne od farby i węgla, a jej pokój wypełnia multum rysunków z dziwnym znakiem,
Bez wahania dziewczyna zrywa wszystkie rysunki i wkłada je do szafy.
Dziewczyna szybko ubiera się i czeszę swoje ognisto rudę włosy. Jej zielone oczy promienieją, szczupła smukła figura zostaje przez nią podkreślona zieloną sukienką. Mimo zimy w Nowym Yorku jest dość ciepło.  Wychodzi z pokoju i idzie do kuchni.
 - Cześć mamo - wita się.
 - Witaj Skarbie, wszystkiego najlepszego - ściska ja kobieta o podobnym wyglądem do niej.
Od niedawna na jej twarzy zaczęły pojawiać się delikatne, mało widoczne zmarszczki mimiczne.
Na stole były już ciepłe naleśniki, na stole była nutella, bita śmietana i dżem truskawkowy.
Dziewczyna usiadła do stołu.
 - Dziękuję za śniadanie mamo - uśmiecham się.
 - Proszę bardzo, a teraz jedz bo stygnie - mówi czule.
  - Dobrze mamo - odpowiedziała i ochoczo zabrała się do jedzenia.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To na tyle, mam nadzieję że się wam podobało. Jak zawsze jestem otwarta na sugestie :)
Pozdrawiam i miłego Dnia, Wieczora lub Nocy <3
Do następnego rozdziału !!

7 komentarzy:

  1. Boże jakie to jest genialne. Jestem Morgensternem i barzo się cieszę móc przeczytać alternatywną historię. Wiele razy zastanawiałam się jak to być drugą córką Valentina i Jocelyn a ty mi to pokazujesz. Przyznaję, że wczywam się bardzo w główną bohaterkę. Dziękuję, że piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3 Lejesz miód na moje serce <3

      Usuń
    2. Nie ma sprawy, skoro to prawda <3 To pierwszy fanfik ze świata Nefilim, który mnie tak pochłonął. Czekam na nowe rozdziały i mam nadzieję, że mój ukochany Jonathan niedługo się ujawni :* Masz talent pisarski dziewczyno!

      Usuń
    3. Jeszcze raz dziękuję i informuje, że rozdział będzie jutro :)

      Usuń
  2. Nie mogę się doczekać *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie piszesz. Wersji poprawnej nie czytałem, ale czytając tą co raz to bardziej się do tego zachęcam. Także będę czytał dalej, mam nadzieję, że wpadniesz i do mnie na parę rozdziałów! ^^
    http://jestemtwoimbratem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Zostaw komentarz :* To nie boli, a cieszy autora, więc doceń moją pracę :3